Posty tematycznie:

poniedziałek, 1 lutego 2010

Modem i żaba

czy ja wspominałam o szeptaniu? ciszy?


:o(

ot wywołałam wilka z lasu, mój modem w zasadzie już padł (walczę z nim tydzień, a jest z dnia na dzień coraz gorzej!), łączy mnie na chwilę i... na dwa dni cisza. Walczę z Panami serwisantami, którzy mówią:

- niech Pani poda adres IP, nie nie... nie ten adres - wypiąć router - modem podłączyć bezp. do komp. (schodzę na tyły jednostki komputerowej a tam pandemonium, trzy kilometry plątaniny kabli i dwie tony kurzu) - a teraz proszę podać fizyczny adres (ulicę?!) nie, nie... nie ulicę - fizyczny adres IP (hę? oprócz adresu IP jest jeszcze fizyczny?) oooo... a my takiego adresu nie mamy... zaraz zaraz - tak tak już jest... etc.

(komendy do sprawdzania IP znam już na pamięć, codzienie wiszę na gorącej linni serwisowej i wycieram sobą kable za komputerem) kurzu na kablach nie ma, bo po moich potokach potu i łez teren jest kryształowo czysty (ba za łączność jestem gotowa wylizać tamte rejony)

- niech Pani wymieni kabel do routera
- niech Pani odwirusuje komputer
- niech Pani wymieni kartę sieciową w komputerze
- niech Pani połączy modem do laptopa

- ...(...)...

"Niech pani unika wilgoci,
Niech pani się czasem nie kąpie,
Niech pani nie siada przy pompie (kompie?),
Niech pani deszczu unika,
Niech pani nie pływa w strumykach (łatwo powiedzieć - mieszkam na strumykowej),
Niech pani wody nie pija,
Niech pani kałuże omija,
Niech pani nie myje sie z rana,
Niech pani, pani kochana,
Na siebie chucha i dmucha,
Bo pani musi być sucha!"
 
*
więc proszę o cierpliwość, o jakieś duchowe wsparcie, dobre myśli i wszystko co ulotne, ale realnie może olśnić Panów serwisatnów do:
- umówienia się ze mną (do cholery) na wymianę modemu (bo to jednak moim zdaniem jedyna logiczna przyczyna)
- pojawienia się u mnie
- wymiany modemu
 
Amen
Podpisano: żaba (prawie wysuszona na proszek)

13 komentarzy:

  1. Wspolczuje z calego serca, tymn bardziej ze dzisiaj mialam to samo w pracy.
    Pacjenci "wala "drzwiami i oknami(akurat kolezanka jest na urlopie:( a u nas aparat do karty ubezpieczeniowej nie dziala, polaczenie martwe -ciekawe jak to jest, ze w piatek kiedy konczylismy to wszystko dzialalo.
    No w kazdym badz razie, tlum napiera, kolejka coraz dluzsza, kazdy grzecznie w lapce trzyma swoja karte a ja wisze przy sluchawce telefoniczn ej. Prosze blagalnie panow serwisantow z firmy programowej, ci twierdza ze to nie ich wina, ze to Hotline od karty ubezpieczeniowej.
    Dzwonie tam, opowiadam to samo, kolejka znika za zakretem do innego pokoju, gawiedz zaczyna sie buntowac, mnie trzesa sie rece, a Pani mna kieruje;
    -prosze wylaczyc ruter
    -prosze wylaczyc modem
    -prosze wlaczyc ruter
    -prosze 10 min odczekac i wlaczyc ruter
    -prosze czekac...czekac...czekac...
    Pacjenci, zielone karty, recepty, a ja bliska zalamania nerwowego...
    W koncu udalo sie, choc tylko godzinke przed zakonczeniem ale jednak, uffff.
    Teraz tylko czekac jakie hocki-klocki wyjda przy kwartalanym rozliczeniu, mam nadzieje ze mnie to "glowy" nie bedzie kosztowac.

    Jak wiec widzisz nadajemy teraz na wspolnej lini, a raczej szukamy polaczenia ;) Trzymaj sie i glowa do gory...

    OdpowiedzUsuń
  2. o nie! tylko się nie daj zasuszyć jak tak żaba (ulubiony wierszyk z dzięcięcych lat moich starszaków -było ich trochę. Nie, nie dzieci, tylko wierszyków ulubionych ;) )
    ...jak ja lubię tą plątaninkę kabelków ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uśmiałam się szczerze, komicznie to brzmi, mniej komicznie w rzeczywistości, kiedy krew zalewa a nie da się ugryźć człowieka po drugiej stronie kabla wrrrr! ;-)))))

    OdpowiedzUsuń
  4. nie martw się. miałam taki przypadek, tylko że co chwile rozłączał mi się internet. codzienne dzwonienie na infolinię doprowadzało mnie do szału, bo 'u nich' wszystko jest w porządku. 3 miesiące czekałam aż pan serwisant łaskawie ruszy soje 4 litery i wpadnie do mnie. kiedy w końcu umówiliśmy się na termin, okazywało się że (podobno) nikogo nie było w domu. nieprawda - u mnie zawsze ktoś się w domu krząta. po 3 miesiącach wreszcie pan dotarł i po 3 minutach okazało się, że po prostu modem jest uszkodzony i trzeba go tylko wymienić. teraz internet chodzi jak marzenie, ale co się nadenerwowałam to moje. Do takich spraw trzeba mieć anielska cierpliwość... także, trzymaj się ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu trzymam kciuki za olśnienie panów serwisantów, modemu drugie życie, kabli rozplątanie, kompa sprawne funkcjonowanie, a Twoje siły-niespożyte:)
    Uściski z domowego zacisza!

    OdpowiedzUsuń
  6. och skad ja to znam? Miałam te wątpliwą przyjemność rozmów z Panami od serwisu ( zastanawiam sie do dzis od jakiego ) w ubiegłym roku. Moja szarpanina trwała ok tygodnia, w którym: NIEPOTRZEBNIE KUPIŁAM SPLITER, WYMIENIAŁAM kartę sieciową, łączyłam się z nimi milion razy,by po wszystkim okazało się ze trzeba wymienic kawałek kabelka,
    Łaczę sie z Toba w tej walce ( prawie z wiatrakami chyba )

    OdpowiedzUsuń
  7. a mi nie jest do śmiechu..ja mam modem w "reperacji"od 18 listopada!!!!
    i to nie jest zabawne, śmieszne..ba, to juz nawet przestaje być żenujące!
    (...) proszem panioł..zadzwonimy, proszeł panioł-nie mamy w tej chwili modemów zastępczych, proszeł panioł, koleżanka odpowiedzialna za ten dział dzwoniła do serwisu,ale nie odbierają..proszeł panioł, proszel panioł..(...)
    a ja podłączona do "świata" jestem przez telefon, przełączajac si e co chwila, a to na karte telefoniczną, a to na internetową..maskara
    łączę sie w bólu, może byc przez kabel od routera

    OdpowiedzUsuń
  8. cieszyć się, że nie jestem sama z tymi "proszem panioł" (nota bene uśmiałam się do łez - " i polały się moje łzy czyste, rzęsiste"), czy w ścianę walić, że tyle razy ta sama historia obiega świat?

    kabel do routera na pewno nie - bo teraz bez routera się łączę i nadal ... ^%%$#^##@%$*%
    ewentualnie może to być kabel od modemu albo sam modem

    niespodzianki lubią chodzić stadami, mam więc do zestawu: spalone żelazko, pralkę z rozwalającym się bębnem i chorego Jacka

    właśnie wyszła od nas lekarz i mieliśmy podejrzenie wyrostka robaczkowego albo zapętlonego jelita

    na razie mamy odroczenie do rana - bo brzuch zmiękł, ruszyła persytaltyka jelit i choć jest dziecko po ostrych wymiotach, to widmo skalpela oddalone

    jak z netem będzie tak dalej lecę bo jakiegoś blue conect'a i obciążę kosztami Vectrę! u mnie to nie tyle kwestia odcięcia od świata, co strach przed oskalpowaniem mojej mało bujnej czupryny przez klientów, którzy czekają na paczki!

    OdpowiedzUsuń
  9. i jeszcze jedna historia - mieliśmy problemy z dekoderem rok temu: mąż dzwoni - pan z info linii przyjmuje zgłoszenie - trzeba się umówić na wizytę w domu i obejrzenie dekodera - mąż prosi o telefon na nr komórkowy

    następnego dnia panowie dzwonią na domowy - w domu w godzinach pracy nikogo nie ma

    mąż dzwoni następnego dnia na infolinię i prosi o telefon nie na nr stacjonarny ale na domowy, pan przyjmuje zgłoszenie a następnego dnia dzwonią na nr domowy

    mąż dzwoni...

    i tak tydzień

    jak się wściekł mój ślubny zadzwonił i ryczy w słuchawkę, że chce rozmawiać z przełożonym tego działu (niestety niemożliwe), chce znać nazwisko szefa działu (niestety niemożliwe), w końcu powiedział, że przyjedzie do siedziby i może jak komuś wpier............i to w końcu ktoś zadzwoni na nr komórkowy i się umówi co do godziny wizyty do dekodera

    ... pomogło...

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże, Aniu współczuję Ci serdecznie, bo przechodziłam przez te procedury, ale opisujesz wszystko w taki sposób, ze popłakałam się ze śmiechu:)
    Zdrówka Wam życzę:)
    Trzymaj się ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  11. O lolu..ja cię bardzo przepraszam, bo nie wypada się śmiać z cudzego nieszczęścia..ALE WYBACZ TYM RAZEM. Popłakałam się ze śmiechu...Żabcio moja :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Znam z autopsji (wspomnienia mam jeszcze świeże) dlatego wiem co czujesz i współczuję szczerze.

    OdpowiedzUsuń
  13. Myślę że informatycy podobnie jak np. lekarze i prawnicy po skończeniu pewnych szkół zostają "odczłowieczeni" tzn. zatracają zdolność porozumiewania się w normalnym "potocznym" języku używanym przez większość ludzi. Uważają że mówią rzeczy jasne i zrozumiałe(chyba tylko dla nich) A my "głupie" blondynki nic nie rozumiemy. Ja w takich sytuacjach mówię prosto z mostu "wie pan jestem blondynką (w rzeczywistości nie bardzo) i nie wiem co pan do mnie mówi. Proszę jaśniej i drukowanymi literami" Czasami pomaga:)

    OdpowiedzUsuń