Równie dobrze możnaby było ten post zatytuować "czego pragnie kobieta"? a recepta jest banalnie prosta!
*
Otóż zmożona chorobą, położona do łóżka, padnięta, półprzytomna, na granicy jawy i snu... kobieta sięga po wypróbowane, stare sposoby na przertwanie. Jak kobieta nie może czytać sięga po ekranizacje. W moim przypadku czytanie Trylogii odpadło, zostało mi więc oglądnie "Ogniem i Mieczem".
*
Znacie ten stan ducha? serca? umysłu? niedowładu ciała?
*
W moim ostatnim odlocie ciała na inną planetę w moim domu niepodzielnie zakrólowała Polska Husaria, etos rycerski, Honor, Ojczyzna, Odwaga (czy te cechy nie wygineły gdzieś po drodze szanownie rozpędzonej Pani Ewolucji? No i jakież to mamy efekty owego oglądactwa i marzycielstwa? Pan Mąż wraca do domu i nie rozumie dlaczego jego Niewiasta wzrok ma rozemglony, domaga się nadzwyczajnego traktowania, ekstra porcji czułości, heroicznej postawy wobec dnia codziennego - czyli czepia się generalnie i nieubłagalnie. Panowie - mój osobisty apel: w trakcie choroby żony przejrzeć co oglądała w ciągu całego dnia, przypomnieć sobie fabułę, rzęsami trzepnąć, ramieniem otoczyć, zakrzyknąć gromko kilka razy i wieczorem mruczeć coś słodko do ucha? proszę nie piszcie, że się nie da... jeszcze nie wyzdrowiałam zupełnie i nerwy mogą mnie poważnie uszkodzić...
*
Ja już nie wymagam, żeby jak Skrzetuski (tudzież Żebrowski) szarżą na Kozaków się rzucać, miecz kazać kuć w kuźni i przez bagna się przedzierać ze słomką w ustach; żeby z Turczynem jako przedmurze chrześcijaństwa walczyć; wioski palić i konia kulbaczyć. My na prawdę jesteśmy wspaniałomyśle, ale swoje potrzeby też mamy - nie zapominajcie o nich.
*
Aniu, ależ Ty rewelacyjnie opisujesz, wow, może Ty książki pisać powinnaś ?
OdpowiedzUsuńI oczywiście zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości,jeśli chodzi o nasze kobiece potrzeby;)
Pozdrawiam Cie serdecznie i zdrówka życzę:)
AMEN!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tego nasi panowie nie przeczytają.
Ludkasz a dziękować, może kiedyś kto wie? na razie coś tam z wiersza w szufladzie się kłębi... ;o) Ato a ja swojego siłą posadziłam, czytać kazałam - bąknął "a to ciekawe" jak przyparłam do muru dodał "że dziwne: husaria? skąd husaria" = nic nie paniał :o( takie życie... :o)
OdpowiedzUsuńAniu Twoja wszechstronność mnie już nie dziwi,
OdpowiedzUsuńZyczę powrotu do zdrowia, buziaki
Anno... jesteś genialna! uwielbiam "Cię" czytać i oglądać...
OdpowiedzUsuńpisz kobieto! pisz ku uciesze nas wszystkich czytających i pragnących choć przez chwilę poczuć się jak szlachcianki z Potopu...
wielka buźka i dużo pozytywnych myśli ku Twojemu wyzdrowieniu!
:o))
Alleluja -jak dobrze to przeczytać bo już się martwiłam że to wstrętne choróbsko jest śilniejsze od Ciebie tak długo.Czekam na te wszelkie nowości i pozdrawiam Kaśka.
OdpowiedzUsuńUśmiałam się nieźle.
OdpowiedzUsuńTen wpis poczyniła prawdziwa kobieta! ...i tak trzymac ;) (ale nie chorowac!)
Szkoda, że mój też nie przeczyta :) Przydałoby się... ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z przedmówczyniami - książki pisz! :)
Aniu zdrówka życzę. A co do reszty "dziś prawdziwych Skrzetuskich już nie ma..." :-(
OdpowiedzUsuńLo Boze gdzie ja trafilem...
OdpowiedzUsuńPrawdziwe kobiety rodem z korwinowskich opowiesci komentuja, a nie jakies feminazistki domagajace sie rownouprawnienia, albo i wcielenia w zycie scenariusza z Seksmisji.
Az sie cieplo na serduchu robi! Pozdrawiam zatem nadobne niewiasty!
Mutu.