Ważny dzień, znacząca data. Ten dzień.
Powstanie. Bunt. Wiara. Odwaga. 1 sierpnia.
...Hołd Powstańcom... tym co zobaczyli piekło na ziemi. I stawili mu opór.
Rzeczywiście za peggykombinera,mało kto pamięta.Fajnie,że piszesz o tym i skłaniasz do refleksji... A na marginesie witaj na moim blogu!Bardzo się cieszę,że u mnie gościsz i jestem zaszczycona że tak utalentowana osóbka do mnie zagląda.Napotykałam często na twoje prace i zachwycałam się nimi.I fajnie że mogę u ciebie komentować.Pozdrawiam
Ja jestem tak głęboko poruszona sprawami Powstania, że nawet post jest taki minimalistyczny, łzy w oczach, ściskanie w dołku - i człowiek od razu traci rezon. Nie rozumiem i szczerze gardzę szydzącymi z Powstańców - stwierdzenia typu "z motyką na słońce", "przecież wiadomo było, że się nie uda" są nie tylko dowodem na ignoractwo historyczne, ale i na schizofreniczne interpretowanie faktów. Powstanie Getta Żydowskiego (walka o godną śmierć) jest owiane nimbem chluby i chwały, a o Warszawskim wypowiadają się pogardliwie. Ja w każdą rocznicę wybuchu aż do rocznicy upadku w klapie noszę znak Polski Walczącej (ostentacyjnie) i mam zamiar swojemu dziecku przekazywać wiedzę na ten temat. Czy potrzebujemy aż Normana Davisa, żeby docenić własnych bohaterów??? Warszawa to dla mnie miasto widmo - jedno, które pulsuje życiem i drugie, nieistniejące, dalej podskórnie oddziaływujące na to pierwsze. Jestem stąd. Jestem z nich dumna. I żałuję, że tej zburzonej nigdy nie zobaczę.
Aniu,ja tez dziekuje za te chwile z Powstańcami. Podobnie jak Ty jestem pełna dumy i, nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. A jednak... Są i tacy warszawiacy !J.
Warszawo - moje miasto Umarłaś - a jednak jesteś I tamta I dzisiejsza Na zawsze...
chwilą zadumy...
OdpowiedzUsuńP.S Klucznik bardzo chce:-)
...mnie zawsze ściska w dołku jak czytam relacje z Powstania...
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję Ci za dzisiejszego post'a.
OdpowiedzUsuńz roku na rok mniej osób pamięta...
dziękuję.
Rzeczywiście za peggykombinera,mało kto pamięta.Fajnie,że piszesz o tym i skłaniasz do refleksji...
OdpowiedzUsuńA na marginesie witaj na moim blogu!Bardzo się cieszę,że u mnie gościsz i jestem zaszczycona że tak utalentowana osóbka do mnie zagląda.Napotykałam często na twoje prace i zachwycałam się nimi.I fajnie że mogę u ciebie komentować.Pozdrawiam
Ja jestem tak głęboko poruszona sprawami Powstania, że nawet post jest taki minimalistyczny, łzy w oczach, ściskanie w dołku - i człowiek od razu traci rezon.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem i szczerze gardzę szydzącymi z Powstańców - stwierdzenia typu "z motyką na słońce", "przecież wiadomo było, że się nie uda" są nie tylko dowodem na ignoractwo historyczne, ale i na schizofreniczne interpretowanie faktów. Powstanie Getta Żydowskiego (walka o godną śmierć) jest owiane nimbem chluby i chwały, a o Warszawskim wypowiadają się pogardliwie. Ja w każdą rocznicę wybuchu aż do rocznicy upadku w klapie noszę znak Polski Walczącej (ostentacyjnie) i mam zamiar swojemu dziecku przekazywać wiedzę na ten temat. Czy potrzebujemy aż Normana Davisa, żeby docenić własnych bohaterów??? Warszawa to dla mnie miasto widmo - jedno, które pulsuje życiem i drugie, nieistniejące, dalej podskórnie oddziaływujące na to pierwsze. Jestem stąd. Jestem z nich dumna. I żałuję, że tej zburzonej nigdy nie zobaczę.
Caminko - przejdżmy na kontakt mailowy :) będzie nam łatwiej o kluczniku rozmawiać :)
OdpowiedzUsuńAniu,ja tez dziekuje za te chwile z Powstańcami. Podobnie jak Ty jestem pełna dumy i, nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. A jednak... Są i tacy warszawiacy !J.
OdpowiedzUsuńWarszawo - moje miasto
Umarłaś - a jednak jesteś
I tamta
I dzisiejsza
Na zawsze...