Mam słabość do tej części nocy, która jest tylko dla mnie. Kiedy domownicy kładą się spać, dom otula cisza a ja w spokoju mogę wyłączyć myślenie i włączyć działanie. Zainspirowana klimatami teatru, czerni nocy - spsociłam co nie co w zaciszu i w spokoju.
W ruch poszły:
- płynne porporiny (ergo: porporiny wodne, tudzież: dazzling metallics) DecoArtu w kolorach trzech (czarna perła, niebieski i biały)
- styropianowa rozeta została potraktowana żelazną pastą Pentartu, woskiem kamelonem Stamperii (niebieski) i woskiem antycznym (srebrny)
- na całość nałożyłam szpachlę gipsową (może to być dowolna pasta strukturalna)
- na tyle odcisnęłam stemple do ścian Tchibo
- boki i wnętrze to czarna kredowa farba z Pentartu i lakier welurowy (doskonale zastępuje touch me)
piękne, bardzo mi się podoba, szczęka jeszcze teraz jest otwarta
OdpowiedzUsuń*delikatnie zamyka szczękę Edycie i podaje jej gorącą kawę* Edytka co szkodzi tak samemu napsocić?
UsuńPiękne. Ile nowych materiałów. Nie do wiary, jak ten decoupage ewoluuje i się zmienia. Zresztą sama nie wiem, czy to jeszcze decoupage, czy Ty aby nie tworzysz nowej techniki :-)
OdpowiedzUsuńBył taki moment, gdzie decu już nie szło do przodu - wtedy przyszedł czas na filcowanie czy scrapowanie - a teraz jakiś szał jest. Producenci prześcigają się w nowościach (preparaty) i mam parę takich odkryć (jak choćby moja wielka miłość do farb kredowych), gdzie skrzydła rosną i chce się robić, próbować i uczyć. Ja właśnie uczę się samodzielnie mix media, bo zanim na jakiegoś instruktora trafię czy kurs, to już zeżre ciekawość. Decu.... w sumie to nie jest decu, bo gdzie tu wycinanie? rozetę nakleiłam :) ale to nie podchodzi pod definicję, prawda? Ale wrzucam to do jednego worka, bo z powodzeniem zamiast rozety mógłby być dekor z papieru.
UsuńWow, cudo!!! i znów trafiasz w mój klimat, czerni i mroku:-) również lubię pracować wieczorami, kurcze bratnia dusza?:-) Miło, że podajesz użyte preparaty - paru nie znam. Kurcze nie mogę się napatrzeć... przepiękna praca!!!!!
OdpowiedzUsuńZ pewnością bratnie dusze! Kocham mrok, bo nic a nic nie jest straszny. Jest tajemniczy, wyzwalający wyobraźnię i elektryzujący. Kocham starzenia i kocham starzyć. Myślę, że tych wyznań miłosnych, w których się spotykamy jest więcej ;) prawda?
UsuńFajnie napsociłaś :)
OdpowiedzUsuńA ja mam nadzieję, że niebawem wspólnie ostro narozrabiamy ;)
UsuńPięknie szepce do Ciebie ta noc i piękne prace z tych szeptów powstają.
OdpowiedzUsuńTakie mroczne mroczności to ja uwielbiam, a i szeptów nocy słuchać lubię :)
Czy ja już mówiłam, że piękna ta księga jest??
A tak, mówiłam... ;)
A czy ja mówiłam, że coś nam w duszy czasem w tę samą nutę śpiewa? a mówiłam.... a tak śpiewa i gra, jak mi zagrał pewien zacny wróbelek. A Wielka Viola pewnie zna wierszyk Gałszyńskiego o wróbelku?
UsuńA jak! Zna i lubi :)
UsuńSzczególnie zakończenie -
"Więc wołam: Czyż nikt nie pamięta,
że wróbelek jest druh nasz szczery?!
kochajcie wróbelka, dziewczęta,
kochajcie do jasnej cholery!"
:)
Kocham ten rodzaj poczucia humoru!
UsuńZachwycające cudeńko!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńJa także jestem po wrażeniem! I także lubię pracować, gdy mam już w domu kompletną ciszę. Na punkcie farb kredowych oszalałam;) Annie Sloan...obłędne kolory:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Kredówki rulez! :) są obłędne, nieważne jakiej firmy - w każdym razie ja oszalałam :)
UsuńMega wrażenie! i zawrotu głowy można dostać od nazw i ilości potrzebnych materiałów!
OdpowiedzUsuńDziękuję, a mi się wydawało, że lista krótka - bywa, że "na stół" do pracy trafia i 4 razy tyle "gadźetów" :)
Usuń