I tak trzeba się było przywitać z sotillem. Powrót okazał się na tyle trudny, że uparłam się wykorzystać swoje xxx letnie zapasy i zmóc się tym samym z dwa razy trudniejszą materią. Nie powiem, mam oprócz powrotu wprawy ze spękaniami, pewne cenne przemyślenia. Jedna skrzyneczka poleciała w świat, druga też - a ta się ostała i doczekała sesji foto. Zmywam StepII. A wcześniej jak nie pęka przecieram na mokro i znowu pęka. Ba po zmyciu stepII, umyciu i nałożeniu znowu stepII znowu pęka. Także można się bawić aż do wymyślonych rezultatów. Tyle, że jeszcze boję się lakierować wodnymi. Jeszcze posłużył mi lakier spirytusowy i nieco spirytusu do mycia pędzli.
^^^ zdjęcia niestety nie oddają, że wstążka jest jasno seledynowa :/
Piękna skrzyneczka Aniu, delikatna (pomimo ciemnego dołu) jak ostatnie tchnienie lata i jednocześnie przywodząca na myśl (dzięki temu ciemnemu dołowi ;) zbliżająca się jesień...
OdpowiedzUsuńEmanuje spokojem i zadumą. Cudna jest.
Pozdrawiam z Posen :)
Śliczna, widać i czuć tę wprawę :)
OdpowiedzUsuńpiękny motyw!!!!!!!
OdpowiedzUsuń