"Szczęście jest wtedy gdy się nie wie, wolność jest wtedy gdy się wie."
Denis Diderot
z "Kubuś Fatalista i jego Pan"
---> Zmiana <---
Zmęczona dojazdami, głośnym ciągle telefonem, tysiącem spraw nie moich - zamieniłam biurko i swoistą "ścianę płaczu" na ścianę zieleni za oknem. Teraz jestem u siebie. Skupiona i cicha. Bardzo mi brakowało takiego życia, spraw na własny rachunek, odpowiedzialności za siebie i możliwości dysponowania sobą. Swoim czasem.
Mam nareszcie siebie na własność.
To jest teraz mój czas, moje życie.
W pełni.
...i będę z niego czerpać pełnymi garściami.
Aniu! Spokój jest najważniejszy!
OdpowiedzUsuńI wiesz co? Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia! ;-D
A ja się bronię rękami i nogami przed powrotem do pracy, na open space pełen ludzi (ok 300) i nawet kawałak ściany tam nie mam.
OdpowiedzUsuńOgromne gratulacje i powodzenia Ci życzę :-)
To chyba marzenie kazdej z nas, gratuluje serdecznie, a na efekty takiej przemiany nie bedziemy musieli dlugo czekac, z cala pewnoscia odbije sie to pozytywnie na Twojej kreatywnosci (jeszcze pozytywniej?.... dokad to prowadzi, przeciez juz jestes na samym szczycie ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńa co to rozwiodlaś się ?
OdpowiedzUsuńRozwód z pracą w biurze również mnie się marzy... Póki co - to niemożliwe. Pocieszam się jedynie perspektywą ucieczki ze strasznej stolicy za jakieś dwa lata, jak Bóg da.
OdpowiedzUsuńAle mialas porzadek wczesniej!
OdpowiedzUsuńZa to teraz piekniej! Kazda zmiana na lepsze jest korzystna, szczegolnie, gdy uzyskujesz spokoj wewnetrzny.
Aniu! Gratulacje serdeczne! Trzymam kciuki i życzę powodzenia z całego serca!
OdpowiedzUsuńBo w życiu trzeba robić to co się kocha.
Jak powiedział Konfucjusz :"Znajdź sobie pracę którą pokochasz, a całe życie nie będziesz musiał pracować"
Ściskam najserdeczniej
Oj, i moje to marzenie.........
OdpowiedzUsuńPodziwiam i zazdroszczę ogromnie!
To co napisałaś trafia w samo sedno - mieć siebie na własność. Cieszę się razem z tobą i życzę powodzenia.
Monika
Aniu ściskam i pozdrawiam , życzę sukcesów :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo osobisty wpis na bloga, ale radość całkiem do upublicznienia :o) trudno stan obecny nawet określić jako spełnieniem marzeń, bo aż takich śmiałych nie miałam. W pewnym czasie urosła we mnie determinacja wolności. Jako dziecko styropianusza mam w sobie taką zadrę umiłowania wolności. Jest to pewna mieszanka potrzeby i buntu, kiedy mam jej za mało. Noszę w sobie taki imperatyw samodzielności. Ale kto go nie ma?
OdpowiedzUsuńhaha Aniu, nie chce cie straszyc , ale moje biurko i sciana placzu dokaldnie tak samo wygladają, choc jestem na swoim:) tylko dodatkowo jeszcze jest kasa fiskalna blankiety pocztowe i tysiące innych waznych rzeczy:)
OdpowiedzUsuńa tak pozatym to gratulacje i wszystkiego dobrego na nowej drodze zycia:)
Hej Lorko, wygląd mi nie przeszkadza :o) ale cała warstwa emocjonalna jest inna, prawda? dziękuję z serca :-) Ania
OdpowiedzUsuńAniu, gratuluję gorąco i zazdroszczę, ale tak pozytywnie!
OdpowiedzUsuńAniu życzę powodzenia, trzymam kciuki i gratuluję odwagi. Ja jej niestety nie mam....Ale wierzę, że Tobie się uda :-)
OdpowiedzUsuńGratulacje i powodzenia!!! Na pewno Ci się uda ,bo tego CHCESZ....
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wolności...tez dąze do niej i w końcu ja osiagnę.
OdpowiedzUsuńz serca wszystkim dziękuję i gorąco kibicuję wszystkim pragnącym wolności :o) choć nie jest to stan wolny od trosk i zmartwień... ale na razie fruwam :o)
OdpowiedzUsuńAniu cieszę się twoją radością, życzę powodzenia , cieszę się że testujesz preparaty i je opisujesz, bardzo mi tego brakowało, nie robię hurtowo i kupno zbędnych rzeczy mnie denerwuje, dziękuję.
OdpowiedzUsuńP.S dopiero teraz mam czas zaglądnąć do sklepiku na pewno coś wybiorę.Pozdrawiam cieplutko.
Ambiwalentne moje są odczucia co do tych zmian, bo bardzo mi Cię brakuje po drugiej stronie tej ściany :-))
OdpowiedzUsuńjak mówi mój rodziciel rodzaju męskiego (choć z innej okazji): "a ściana zimna", jednak mentalnie jeszcze tam jestem - pępowiny nie da się uciąć tak szybko :) będę migrować co jakiś czas, żeby puls zmierzyć
OdpowiedzUsuń