Zwierzęta widzę wszędzie... ręka mi się sama do nich wyciąga. Wyglądam przy tym na niespełna rozumu, bo muszę z nimi porozmawiać, dotknąć, zaczepić. Mam pewną refleksję na ten temat, że być może będąc w obcych krajach nie powinnam tak z tą swoją słowiańskością wybiegać, ale potrzeba obcowania ze zwierzętami jest tak mocno wbudowana w mój organizm, że przejście obojętne jest ponad moje skromne możliwości. Słodkiej Pani Psicy ze zdjęcia pierwszego i ostatniego poświęcę odrębną notkę, bo czterema łapami i mokrym nosem zasłużyła na to! hough! czy jak tam Indianie kończyli zdanie... :o)
świat bez zwierząt byłby taki "bez uśmiechu"; zdjęcia milutkie ale dotknąć i zobaczyć osobiście to dopiero frajda, prawda ?
OdpowiedzUsuńJoAsia