Tęsknię za widokiem człowieka, a jeszcze bardziej marzy mi się usiąść i razem popracować. Wymyśliłam sobie taki oto pretekst do wspólnej zabawy, nauki, pieczenia szarlotki... zróbmy serce decu i kartkę walentynkową retro!
*
Spotkajmy się - kto potrzebuje się nauczyć, albo nie dysponuje własnymi materiałami: zapraszam na spotkanie w formie kursu.
*
A kto ma na czym pracować a brakuje mu bratniej duszy, ewentualnie znudziło się oglądanie TV, słuchanie radia, odsłuchiwanie po raz tysięczny posiadanych płyt CD - zapraszam: świadczę skrawkiem stołu i "trzeszczeniem w tle" zamiast wyżej wspomnianych.
**
WAŻNE:
Ze względu na ograniczenia własnych czterech ścian muszę wiedzieć kto na pewno będzie - dlatego proszę o zapowiedzenie się u mnie :o)
Myślę o przedziale czasowym: od godz 11 do mniej więcej 17 (plus minus). Moje dziecię hałaśliwe będzie w domu i kto dzieci nie lubi musi przyjąć jakowąś szczepionkę przed przybyciem (o składzie mi do dziś nieznanym), bo zostanę słomianą wdową i latoroślą zająć się też będę musiała :o)
Szkoda,że mieszkam za daleko,bo bym się wprosiła :c(
OdpowiedzUsuńojej, za daleko mieszkam... a szkoda... :(
OdpowiedzUsuńoch jak chciałabym!!!!!!!
OdpowiedzUsuńzapraszam po wyróżnienie:)
Ja też bym chciała i nawet mieszkam blisko ale ze złamaną ręką moje decu mogloby nie byc tak dobre :( Taka szkoda...
OdpowiedzUsuńJa niestety też w innej sprawie...po wyróżnienia zapraszam:)
OdpowiedzUsuńto ja się zapisuję na spotkanie (nie kurs). Poprostu chciałabym Cię poznac :)
OdpowiedzUsuńbubu - za daleko:(
OdpowiedzUsuńJa podobnie jak Mirabelka chciałabym się spotkać w miłym gronie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwspaniale! dziewczyny zapraszam! a co to za marudzenie "za daleko" toć wszystkie drogi do Rzymu prowadzą :)
OdpowiedzUsuńtakie dni otwarte tudzież inne preteksty do spotkania na pewno jeszcze będą!
mam nadzieje :) jak tylko wyswobodze reke z gipsu i odzyskam jako taka sprawnosc pisze sie na spotkanie :)
OdpowiedzUsuńJa...Ja bym chciała...to się jeszcze rozstrzygnie, bo mam przecie dziecię :) dwoje nawet, ale jedno w dzień spotkania skończy dopiero 5 miesięcy. I bynajmniej nie chodzi mi o świętowanie tej małej rocznicy, ale fakt, ze on malutki jeszcze...na cycu wiszący... :( i tka mi tego spotkania szkoda...bo mieszkam tylko lub aż 160km od Ciebie...musiałabym brać laktator i inne cuda. Zobaczę :) ale powściągam się w radości na zapas, dam znać odpowiednio wcześniej.
OdpowiedzUsuńweź go ze sobą... rozłożymy łóżeczko turystyczne i będziemy jakoweś dyżury robić :)
OdpowiedzUsuńA tak poprostu moge wpaść :)
OdpowiedzUsuńBo ja nie pracuję w soboty :)
MagdaLena a może przynieść chusty do noszenia dzieci , chciałabyś zobaczyć ???
:)
OdpowiedzUsuńdzięki za propozycję :) rozważę :) tylko, że hmm...nie będę miała za bardzo jak zabrać tylu rzeczy, jak np. przedmioty do zdobienia, musiałabmy jechac sama, pociągiem, czy czyms, cholerka wie...chyba, że bym męża zabrała... :) on tez dekupazuje :) ze mna, zaraziłam go :D to nieuleczalne :D
och to tym bardziej trzeba przyjechać rodzinnie :)
OdpowiedzUsuń