Scrapowe bombki część Isza - nieostatnia

czyli o tym jak niemoc twórcza bywa twórcza, jak zamiast sprzątać bałaganiłam i jak nie piekłam pierników na choinkę...

*

a miało być tak pięknie - coś mnie tkneło: chciałam w związku z wizytacją u ekspracodawcy zostawić miły akcent świąteczny i zrobić coś na szybko. Owo "na szybko" zajęło mi cały dzień, wieczór - opanowało w sposób absolutny czas przedświąteczny. Tak oto się zapomniałam, zapodziałam i zgubiłam. Zgubiłam wśród kartek, karteczek, brokatu, gwiazdeczek, pisaków, perelen penów, cekinów. Kto mnie znajdzie i wygrzebie dostanie nagrodę. Bo to jeszcze nie jest koniec. Co gorsza mam zamiar ten bezmiar kontynuować po świętach, w święta, w międzyczasie, zamiast snu. A tego, kto mnie zaraził scrapowaniem palnę w ucho :o)

*

To miała być prosta gwiazdka wycięta z cardstocku z dodatkiem. Miała, ale się skomplikowała... zaczełam je nadcinać, wycinać, zaznaczać brzegi pisakami 3D (marne z nich 3D, ale fajnie się błyszczą). Potem zabawa z głównymi motywami - czyli niemoc decyzyjna. A potem kropeczki, przyklejanie brokatu, śniegu, śnieżynek, gwiazdek (ArtMedium znowu zachwyt), och i karboszonowe krople jako dodatek (to jest to! ha!). Tasiemki mocowałam po uzdjęciowieniu przedmiotu występku przedświątecznego. Od razu zrobiłam fiolety i bordo.

*

Matuńciu: jakby fajnie w oknie sypialni wyglądały - ale nie licują z kartonami, więc aranże muszą poczekać na... na nie wiem kiedy (co najgorsza). Ale mam plan (nie, nie, pod bank ani mennicę kopać nie będę...) - plan zagrzebania się w tym do końca zimy, póki nastrój trzyma - żeby za rok obwiesić nimi cały dom ;o)