Wszystkich, którzy spieszą po sole trzeźwiące, uprasza się o pozostanie na swoich miejscach. Nie, nie czuję się źle. Ba całkiem, całkiem... Bombka powstała dwa lata temu i do dziś wisi na mojej sypialnianej ścianie. Towarzyszy mi cały rok, nijak jej więc do choinki. Jej naturalnie spatynowana o szorstką powierzchnię a widoczne rysy dodają jej uroku. Nie jest doskonała, ale ma w sobie jakiś wyjątkowy urok, dlatego jest blisko mnie. Odstresowałam się przy niej, bo zamiast wylewać tony lakieru, całość woskowałam. Jedynie Madonna ma odrobinę lakieru. Generalnie te 8 lat parania się decoupagem i wyścigów w lakierowaniu dało mi dużo do myślenia. A skoro myślę, to dbam o swoje zdrowie. 50 warstw lakieru ma swój urok, ale często płata figle, kiedy praca wraz z upływem czasu brzydko żółknie. Alergia jakiej się nabawiłam również pobudza synapsy. Pracę należy zabezpieczyć i uwierzcie mi - wosk wystarczy. Do dziś ma się świetnie kilka moich tac, które lakieru nie uświadczyły. Żyje zupełnie niezabezpieczana konewka (użyłam dobrej jakości farb). Pora na wersje light w naszych pracach.
W każdym domu zostaje jedna ozdoba świąteczna przez cały rok :)
OdpowiedzUsuń